Nowe fakty o bylym autorytecie moralnym wyksztalciuchow ;)
Podwładni dr. G. przed sądem: mobbingował nas
guu 30-01-2009, ostatnia aktualizacja 30-01-2009 17:43
Kolejni podwładni oskarżonego o korupcję i mobbing dr. Mirosława G. - b. ordynatora kardiochirurgii w szpitalu MSWiA - nie szczędzili mu przed sądem gorzkich słów. Dawał życie, więc uważał się za Boga, współpraca z nim układała się fatalnie, mitoman, krętacz - zeznawali
autor zdjęcia: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa
Mirosław G.
+zobacz więcejSąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa kontynuował w piątek ten proces w wątku mobbingowania podwładnych przez lekarza. Zeznawały cztery osoby - troje jawnie. Ostatnia zeznawała kobieta w związku, z którą dr G. ma zarzut wykorzystania stosunku służbowego i doprowadzenia jej do czynności seksualnej. Jej zeznania - z uwagi na charakter sprawy - są tajne.
Lekarze skarżyli się na niewłaściwe traktowanie ich przez ordynatora, kwestionowanie kompetencji i nakazywanie pracy ponad ustalony wymiar czasu, za co nie byli wynagradzani. Rekompensować to miały premie od ordynatora, które jednak miały charakter uznaniowy i dr G. niekiedy je cofał. Przed sądem oskarżony lekarz starał się wykazać, że nie przyznawał premii w uzasadnionych wypadkach przewinień.
48-letni lekarz Krzysztof R. w 2002 r. sam zabiegał o przyjście do zespołu kardiochirurgów, którym kierował dr G. Chciał tam robić specjalizację. Na przesłuchaniu w CBA i potem w prokuraturze zeznawał o nieprawidłowościach na oddziale. Mówił, że choć umowa o pracę opiewała na 8 godzin dziennie, wszyscy musieli przychodzić na 7.30, a wychodzili po 18.00, już po tym, jak szpital opuścił ordynator.
- To była praca na dwa etaty. Czuliśmy się wykorzystywani i przemęczeni - zeznawał i wyliczał, że około 60 osób w latach 2001-07, gdy dr G. kierował kardiochirurgią, odeszło z tej pracy, motywując to właśnie warunkami jej
Ten post ma 135 komentarzy. Zaloguj się, aby je przeczytać i dołączyć do dyskusji.