Mężczyzna, 74 l.
Po amputacji obydwu kończyn dolnych 2 lata temu. Liczne operacje z powodu tętniaków i angioplastyce naczyń wieńcowych. Proteza rozdwojenia aorty ("portki") z przed 4 miesięcy. Więcej danych brak.
Wezwanie pt. "dusi się"
Na miejscu wezwania (po ok 13 minutach) : Mężczyzna na wózku inwalidzkim. Przytrzymywany przez żonę próbującą go "ocucić" klasycznym rękoczynem "po twarzy".
Blady, zimny, mokry, bez kontaktu, oddechu i krążenia. Żrenice sztywne, wąskie, symetryczne. Po ok 30 minutowej RKO bez odpowiedzi, stwierdzono zgon.
Żona twierdzi że czuł się bardzo dobrze. Przy śniadaniu powiedział że coś słabo się zaczyna czuć i w ciągu kilku sekund stracił przytomność.
Brzuch bez wyczuwalnych oporów patologicznych. Lekki objaw chełbotania.
Więcej danych brak.
Przyczyną zgonu mogło być zapewne wiele różnych rzeczy. Co wg was jest najbardziej prawdopodobne ?
Czy słyszeliście kiedyś o przypadku rozszczelnienia tego typu protezy ?