Pacjentka lat 60. Skarży się na zaburzenia snu (zasypia dość szybko, ale budzi się po 3-4 godzinach), uczucie stałego zmęczenia i ociężałości umysłowej ( Mówi o sobie żartobliwie-smutno "Jestem Muminkiem"). Lata temu przyjmowała stale Beladrinal (Kto to zna?) 1/4 tabletki i było ok. Dziś tylko jak się przeziębi i weźmie gripex, to czuje się normalnie. EKG n, biochemia - niewielka hipercholesterolemia (od roku simvastatyna). Czy to depresja maskowana ?
Lekarze sie od niej opędzają, bo źle reaguje na leki nasenne i psychotropowe ("Tyle ich było.."). Zaproponowałam jej preparat miłorzębu rano. Obawiam się, że nic nie zdziałam, bo ona wie, czego chce. Chce efedryny.
Macie jakis pomysł?