Witam,to mój debiut i z góry przepraszam za zaśmiecanie forum.
Pojawiło sie takie coś na forum Gazety,dziewczyna prosi o pomoc,wierzę ,że można coś zasugerować,przynajmniej w jakim kierunku zaproponować diagnostykę.Bardzo proszę o merytoryczne wypowiedzi!
"Wreszcie to zrobię....Napiszę tutaj. Od roku boli mnie prawy bok, bardzo,
różnie, z przodu, z tyłu, mam uczucie siekiery międzi żebrami i mozolnego
piłowania w przód i w tył.... U lekarzy jestem postrzegana jak wariatka, bo
zrobiłam już sobie wszystkie możliwe badania. Usg kilka razy, prześwietlenie
jelita grubego na nowiusieńkim sprzęcie, gastroskopię, badania wątrobowe,
normalne badania krwi, moczu, badanie na lambrie, boleriozę, nie wiem co
jeszcze. Boli mnie wysoko w żebrach. Trafiłam do neurologa, okazał się
kretynem, wysłał mnie na tomografię kręgosłupa - całego!!!!!!Mądry radiolog w
szpitalu powiedział, że on mi tego nie zrobi, że jestem młodą osobą, która ma
w szpiku dużo czerwonych krwinek i zrobienie jej na raz kilku tysięcy zdjęć
rentgenowskich nie wchodzi w grę, co innego, jakby neurolog uściślił o który
krąg chodzi. I jeszcze mi powiedział, że tomografia prawdopodobnie nic nie da,
bo bada się tylko układ kostny, a nie rdzeń i końcówki nerwowe itd. Znów
jestem w próżni, boli, codziennie boli. Życie zaczyna być bardzo trudne,
najbardziej boli jak chodzę, stoję, siedzę, jak się położę, o jest w miarę ok.
Rodzina już puszcze do siebie oko jak robię minę przy obiedzie rodzinnym, bo
marzę, żeby się położyć, lekarze traktują mnie jak wariatkę, mama wysyła mnie
do psychiatry, bo ponoć mam depresję i stąd ten ból. Jestem zmęczona,
straciłam radość życia, mam dosyć wszystkiego, czekam codziennie na ten ból,
przychodzi zawsze o 14-15 każdego dnia, jak oswojone zwierzę. Widzę, że
wszyscy się zaczynają ze mnie podśmiechiwać, że badania ok, ale ja ciągle
latam na następne, płacąc oczywiście za wszystko, bo nie da się inaczej. A
mnie po prostu boli. Wygadałam się, ale już nie wiem gdzie szukać jakiegoś
pocieszenia( "