Matka z 9- latką zgłosila się do mnie z powodu bólu w okolicy sromu. W poczekalni tata, dziedek i babcia. Dziecko do tej pory "nie chorowało", rozwija się prawidłowo, od kilku dni ma wspomniana bolesnośc, lekki katar i kaszel. W badaniu - szczupła, budowa prawidłowa, stan og. dobry, kontakt dobry poddaje się badaniu bez oporów, brak cech dojrzewania płciowego, skóra bez zmian patologicznych, węzły chłonne dostępne badaniu niepowiększone, śluzówki prawidłowej barwy i wilgotności, osłuchowo cechy nasilonej obturacji nad polami płucnymi, łechtaczka powiększona do ok. 1 cm o okryta skórą. Pomyslałam o nadczynnej korze nadnerczy , zaburzeniu genetycznym, guzie hormonalnie czynnym, wykluczyłam incest i samookaleczenie, powiedzialam matce, że trzeba pilnie na konsultacje do endokrynologa, na USG brzucha, no i zapisałam rozszerzające oskrzela oraz antybiotyk. Matka orzekla, że tylko nie do specjalisty, bo nie lubi jechać do miasta ( 30km). Na to ja przy niej zadzwoniłam do koleżanki endokrynolog i podalam możliwośc konsultacji w ciągu 5 dni (oczywiście bez skierowania refundowanego, ponieważ na kolejke w poradni oczekuje się zbyt długo), poleciłam prywatne USG w miejscu zamieszkania i zapowiedziałam, że najprawdopodobniej trzeba będzie jechac do"miasta" do kliniki oraz poprosiłam, żeby zajęła się zaleconymi konsultacjami w najbliższym tygodniu a jak nie będzie miała czasu to do mnie wrócić za tydzien. (wtedy zadzwonię do Kliniki w celu szybkigo przyjęcia diagnostycznego ) Na pytanie matki "co to jest" odpowiedziałam,że jest anomalia w budowie narządów płciowych, przerost łechtaczki i to trzeba wyjaśnić.
Po wizycie zastanawialam się czy nie lepiej byłoby stopniować informacje żeby nie wprowadzić rodziny i przez to dziecka w uraz. Możliwe, że jest to anomalia nie związana z procesem chorobowym?