Moją koleżankę z oddziału obsmarowano właśnie w najnowszym wydaniu "Wysokich obcasów"...Tekst długi, ale proszę, przeczytajcie:
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,96856,6731904,Please__please__please.html
Czy nie rzuca Wam się w oczy, że ten kto pisał ten tekst, nie ma pojęcia o zaburzeniach osobowości/depresji?... O psychiatrii?... Czy uważacie, że powinniśmy (jako koledzy z oddziału) napisać coś do Pani Szczepkowskiej w tej sprawie?
Żeby lepiej zrozumieć całą historię, to tylko podam, że matka od pierwszego dnia pobytu dziewczyny z rodzaju tych awanturujących się, sama niewiele dająca córce, ale oczekująca od nas cudu. Najlepiej takiej cudownej tabletki, która sprawi, że córka stanie się grzeczna i dostosowana... Wymusiła w końcu skierowanie na oddział nerwic, chociaż dziewczyna bardzo nie chciała tam iść.. W końcu dziewczyna popełniła samobójstwo dokładnie tego dnia, kiedy Mamuśka chciała ją umieścić na tamtym oddziale...
W ostatnią środę matka przyszła do nas i powiedziała Koleżance, że chce, "żeby ona do końca życia widziała przed oczami jej córkę dyndającą na gałęzi"...
I co mamy robić z kolejnymi zaburzanimi osobowości? Nie wypuszczać nigdy ze szpitala??????
Ech... :(((((((((((((((((